To biografia fenomenalnego poety i pieśniarza napisana na miarę jego talentu. W swej dużej, bogato ilustrowanej książce. Autorka prezentuje drogę Leonarda Cohena na światowe listy przebojów, twórczość owocującą rzeszami miłośników i najwyższymi nagrodami, jego nieprzystępne wybory dotyczące życia duchowego i osobiste perypetie.
Wspomnienia jego pań, przyjaciół, współpracowników i rozmowa z Cohenem tworzą unikalną opowieść – o jego poezji, muzyce, zawiłościach miłości, o sensie życia, o religii. Cohen – mistrz i szermierz słowa – sportretowany słowami z wywiadów, jego wierszami (w oryginalnych wersjach i polskim przekładzie), piosenkami.
Kim była Susanne ze popularnej pieśni Leonarda? Dlaczego w swojej piosence żegnał ukochaną Marianne? Kim są legendarne Siostry Miłosiedzia? Jaką rolę w życiu "drobnego kanadyjskiego Żyda", jak o nim mówiono, odegrał jego buddyjski przywódca duchowy? mnóstwo tajemnic wyjaśni się dzięki lekturze tej – jakże sporej, bo aż 600-stronicowej – monografii. Jestem twoim mężczyzną – przewrotnie napisał Cohen w swej piosence; taki tytuł nosi też jego biografia, jakby podkreślając oddanie, szczerość i otwartość jej bohatera.
błyskotliwe życie. Atrakcyjne miejsca (w dzieciństwie – bogata dzielnica Montrealu, potem grecka wyspa, na której w prostym, pozbawionym wygód domku stwarzał swoje najlepsze utwory, malownicza farma w Tennesee, lśniące światłami stolice show-biznesu), spektakularne, utalentowane kobiety, wybitni przyjaciele, twórcza atmosfera. I wieloletnia depresja, która kładła się cieniem na życiu Cohena. Niezwykle interesujące jest jego poszukiwanie drogi duchowej – w żydowskich korzeniach, w szkole zen, w studiowaniu Nowego Testamentu. Życie w światłach rampy, i życie na uboczu.
Cohen – niepoprawny bawidamek i Cohen – mnich. Cohen na speedzie i w panicznym lęku. Cohen skromnie skryty za swoją gitarą i Cohen wjeżdżający na scenę na koniu. Cohen, który nie chce się zadomowić, i Cohen oddany swym dzieciom. Cohen (już po siedemdziesiątce) – oszukany, okradziony, a jednak uśmiechnięty, znów ruszający w trasy. Zróżnicowane – jakże frapujące – oblicza jednego człowieka. I ciekawe czasy zapisane we wspomnieniach i w licznie przytaczanych recenzjach (również miażdżących Leonarda Cohena, niewróżących mu popularności).
Gdyby nie Joni Mitchell, która pierwsza wyciągnęła go na scenę, może nigdy nie usłyszelibyśmy śpiewającego Leonarda Cohena. Gdyby nie Sylvie Simmons, autorka I'm Your Man, nie poznalibyśmy tylu twarzy Cohena, który – choć należycie znany – wciąż pozostaje zagadką.
darmowy fragment: