"Mysza górą, czyli Mysza i Niedźwiedź szukają sensu życia" to czwarty tom cyklu,,Mysza, bajki nie dla dzieci". Jak każdy z poprzednich tomów, również ten jest odrębną całością. Można go czytać nie tylko będąc już fanem,,Myszy",dodatkowo będąc myszowym neofitą, nie znającym tomów poprzednich. Wbrew pozorom nie jest to książka dla dzieci, chociaż nie ma tam nic dla dzieci niestosownego.,,Mysza" to wielowarstwowa, ciepła opowieść o życiu dziwnej i z pozoru niedobranej pary outsiderów, którzy szczególnie pragną akceptacji. I wyjątkowo się kochają. I są dla siebie dobrzy - mimo powszednich utarczek słownych. Miłość i wzajemna troska pozwala im przetrwać w świecie obcym i obojętnym, a choćby patrzeć na ten świat z humorem. Mysza napisana jest trochę niegramatycznie - tak jak może pisać ktoś, kto jest maniakiem hiperpoprawności do tego stopnia, że pozwala sobie na łamanie wszystkich reguł języka. Choćby w tytule. Zresztą, zamiast się wymądrzać, oddajmy głos bohaterowi, tak oto wypowiadającemu się o książce, w której żyje: - Więc jest to (..) powieść psychologiczna, epizodyczna ale zarazem konceptualna, z elementami szufladkowej, z leciutkim dodatkiem klucza, ale jedynie leciutkim, bo klucz zawęża grono odbiorców, pełna przeuroczych neologizmów, zabawnych pleonazmów, odkurzonych archaizmów, gier słów i skojarzeń, wychodząca z wdziękiem poza ramy języka i wkraczająca w metajęzyk. (...) Poznajemy w niej istoty zaplątane w nie swoje środowisko, w inny świat, a może w inną epokę. To może być o artystach, imigrantach, bezrobotnych, ubogich, starych albo niepełnosprawnych, słowem o wszelkich wyrzuconych na margines. O tym jak z godnością, a choćby z humorem, znoszą swój los. Jak we wzruszający sposób walczą o prawo do życia. Jest też o tolerancji i wybaczaniu. O głodzie akceptacji.głównie jest to rzecz o miłości.