Projektanci są przekonani o swojej racji wynikającej z mistrzowskiego przygotowania. Władze irytują bariery utrniające realizowanie przedsięwzięć. Protestujący uważają, że ich racje są lekceważone, co pozostaje w sprzeczności z ich obywatelskimi prawami. Głoszeniu własnych racji towarzyszy głównie oskarżenie innych stron sporu. Profesjonaliści twierdzą, że nieprofesjonaliści nie są partnerem godnym rozmowy. Strona społeczna oskarża władzę o arogancję, opieszałość, korupcję, a projektantów o nieznajomość realiów i potrzeb przyszłych użytkowników, a także uległość wobec inwestorów, przekupność itp. Próby zrozumienia stanowiska przeciwników są rzadkością. Prawie nigdy skonfliktowanym stronom nie przychodzi do głowy, że spór prowadzony jest nie wtedy, kiedy trzeba, nie tak jak trzeba, nie ze wszystkimi, z którymi trzeba.
Niekiedy inwestycja potrzebna i ważna zostaje ostatecznie wstrzymana, a środki wydane na to zamierzenie są marnowane. Innym razem aje się powstrzymać zamierzenie z gruntu niesłusznie. Niekiedy inwestycja jest jednak kontynuowana i wówczas, jeśli była dobra i potrzebna, to stratą było jej opóźnienie, a jeśli była zła, to przecież nie powinna nas pocieszać sama zgodność z prawem. Bywa też tak,niezwykle korzystne przedsięwzięcie wprowadzane jest pod przymusem, co utrnia jego ostateczną akceptację i jest kolejną zmarnowaną szansą nawiązania współpracy między władzą a społeczeństwem. Najkorzystniejsze realne rozwiązanie takiego sporu to wypracowanie rozwiązania odpowiadającego wszystkim stronom i wprowadzenia go w życie.Jeśli nawet ałoby się taki cel osiągnąć, co na opisanym etapie sprawy jest niezwykle trne, to i tak mamy do czynienia ze stratą czasu i środków. Jedną ze stron w tego typu konfliktach są projektanci: planiści, architekci, urbaniści, inżynierowie budowlani, architekci krajobrazu. Projektant ma w głównej mierze do odegrania pokaźną merytorycznie rolę, choć w sensie decyzyjnym nie na nim, ale na władzy publicznej spoczywa odpowiedzialność.
Książka ta została napisana z reguły dla projektantów, ale także dla przedstawicieli władzy publicznej, nad wyraz dla służb planowania przestrzennego, ochrony przyrody, środowiska i zabytków. Wiedza i sugestia w niej zawarte nie były dotąd przedmiotem kształcenia mistrzowskich kadr w tych specjalnościach. W tej dziedzinie nie mamy w Polsce ani tradycji, ani nawyków, ani doświadczeń. Co gorsza niejednokrotnie brak świadomości, iż taka wiedza i takie umiejętności są niezbędne i realne do zdobycia. Mimo że architekci ochoczo określają się jako humaniści, nad wyraz niewielu z nich chce się czegoś z tej dziedziny nauczyć, sądząc mylnie, iż samo ogólnikowe nastawienie i szermowanie hasłem „potrzeby człowieka" starczy. Adresem mogą być także stenci kierunków: architektury, architektury krajobrazu, i zarządzania w administracji publicznej. Dla architekta będzie to zapewne książka socjologiczna, a dla socjologa architektoniczna. W takich przypadkach rzeczywistej, a nie tylko deklarowanej interdyscyplinarności, nie da się powiedzieć, kto jest w istocie fachowcem od tematu, czy architekt czy socjolog – jeśli można tak rzec, każdemu z nich brak tej drugiej „strony medalu". Autorka tej książki jest architektem, ale koncepcja programu dydaktycznego, która stała się podstawą tego ujęcia została wypracowana zespołowo. Autorami jej są: Krystyna Pawłowska – architekt, Dagmara Bieńkowska – geograf społeczny, Cezary Ulasiński – socjolog. Niektóre fragmenty tekstu książki wyznaczono ramkami. Są to niedługie przykłady ilustrujące główny wątek rozważań.