Gail Olsheski w swych opowiadaniach demonstruje życie i przeszłość kanadyjskich Kaszubów, lecz te teksty posiadają pokaźne znaczenie także dla kaszubskiej społeczności mieszkającej w Europie. Opisy surowego i trudnego życia, które jest bitwą o przetrwanie, możemy łatwo przyrównać nawet do tekstów Anny Łajming, która wspomina lata dzieciństwa na południu Kaszub. Prawdziwe są wszystkie zwyczaje, które wyjeżdżający za wielką wodą ludzie przekazali następnym pokoleniom. Puste noce, wesele, szacunek do ziemi, solidna wiara, zażywanie tabaki i język – to wszystko łączy te dwie dalekie krainy. Tym bardziej możemy być rad, że opowiadania Olsheski możemy czytać także po kaszubsku dzięki pracy Staszka Frimark i Bożeny Ugowskiej. Najpierw były one publikowane (2019-2022) w czasopiśmie „Stegna" (dodatek do magazynu „Pomerania"), a teraz są przystępne w jednej książkowej publikacji. Warto tu dodać, iż do tej pory dzieła autorki wychodziły po angielsku i w tłumaczeniu na język polski. Kilkadziesiąt lat temu wyszła drukiem pierwsza autorska książka twórczyni Where the Cherries End Up (Toronto 1978), wydana też po polsku pod tytułem Co się stanie z wisienkami (Warszawa 1985).
Gail Olsheski opisuje pierwszorzędnie świat kanadyjskich Kaszubów w połowie XX wieku. Ludzie w jej tekstach nadal potężnie się trzymają dawnych tradycji, lecz jest już czuć powiew zmian. Tak jak mówi jeden z bohaterów Frank Ritza: „znamy naszą kulturę, gdyż przez ostatnie sto lat żyliśmy i oddychaliśmy tym, co tu się wydarzyło, i nie została ona do tej pory skażona żadną inną kulturą. Ale już wkrótce inny kultury będą się do nas przedostawać i wtedy nasza zaginie". Tą świadomość posiadają tez inne postacie z opowiadań. Widzą, że przed ich oczami przemija niemało spraw, które do tej pory były święte i przejmowane poprzez wszelkich. Biorąc za przykład „Samotnego wilka", Stańcława... Jego twarde trwanie w domu, wokół której chodzą na polowanie wilki, wzgarda dla wygody i pieniędzy oferowanych mu poprzez obcych, były dla jego współbraci symbolem konkretnego kaszubskiego ducha i wierności tradycjom. W końcu Stańcłôw przyparty chorobą jednak sprzedaje swoją ziemię i zmienia się w Stanleya, a obok niego ucieka ostatni samotny wilk, „stary, zmarniały, wyliniały od głodu albo choroby".
Jeszcze bardziej smutna jest historia dziadka z opowiadania Stół. Jego postać jest przedstawiona prawie jak osoby z średniowiecznych żywotów świętych. Prawdziwy patriarcha nie tylko dla swojej rodziny, lecz całej kaszubskiej społeczności. Zwykła codzienność – ciężką pracę, modlitwę, kontakty z ludźmi, a nawet jedzenie – potrafił zmieniać w coś ważnego i mistycznego. Wszystko dla niego było cudowne i święte: „Miał długie, uprawne pola, a te kartofle przechowywane w kopcach, pochodziły z pól, przez niego oranych, a nawożonych poprzez jego konie. To były święte kartofle, gdyż jego pola były dla niego jak ogród Getsemani, gdzie rozmawiał z Bogiem, z wdzięcznością dziękował Mu za wszystkie próby, jakie musiał znosić i zgadzał się ze swym losem. Medytował, modlił się i śpiewał". Kaszubska ziemia w Kanadzie jest tu przyrównana do biblijnej Ziemi Świętej. Podobnie opisują swoja krainę Kaszubi w Europie. Jako pierwszy robił to już Florión Cenôwa, później Hieronim Derdowsczi, Aleksander Majkòwsczi, a po nich inni pisarze. To następny przykład kulturowej bliskości, która przetrwała podróż poprzez ocean i pięć pokoleń życia daleko od siebie.
Starzec z opowiadań Olsheski dożył jednak sporej zmiany w swym społeczeństwie i rodzinie. Szacunek, który miał wszędzie za swoją dobroć i chęć pomocy, nie przetrwał do następnego pokolenia. Jego wnuki już się na nim nie wzorują. Uważają jego za obcego człowieka, który przychodzi w niedzielę, żeby im zawadzać i wyjadać im jedzenie. Jest to owoc odejścia od kaszubskich tradycji, od pradawnych zwyczajów i wiary („Zamiast modlitwy przed jedzeniem przeklinali jeden drugiego"). Oni nie myślą już o innych, tylko o samych sobie.
Te kulturowe zmiany postępują jednak powoli i w połowie XX wieku większość bohaterów opisywanych poprzez Gail Olsheski jeszcze stara się żyć jak ich pradziadkowie. Jedną z najważniejszych wartości jest dla nich dobro wspólne. Czują się częścią kaszubskiej społeczności i chcą do niej wnosić jak najwięcej. Kobieta, która potrafi efektownie szyć, przygotowuje ubrania dla każdego, kto ją o to poprosi, każdy gość musi dostać podarunek na pożegnanie, a na weselach spotykają się wszyscy, setki Kaszubów: „Kaszubskie wesela od pokoleń niedużo się zmieniały, oprócz tego, iż zabawy stawały się coraz pokaźniejsze. Nie opuszczaliśmy żadnego wesela. Ani nikt w naszej społeczności".
Ludzie trzymają się też razem w nieszczęściach. Gdy widzą z daleka palący się dom, na twarzy mają łzy, gdy komuś przytrafiło się nieszczęście. Są również zjednani w trakcie innych życiowych tragedii, wypadków i pogrzebów.
wszystkich łączy tez pamięć o dawnej emigracji ich przodków. Wspominają morską podróż, wiedzą, skąd pochodzą, i z pokolenia na pokolenie opowiadają o warunkach życia swoich przodków w pierwszych latach po zamieszkaniu w Kanadzie. Rozprawianie o tych czasach, o losach swych rodzin uważają za obowiązek. Starsi potrafią opowiadać niemało razy o tych samych wydarzeniach, o ludziach, miejscach, historii. A dzieci łapią każdy dźwięk i „każde zdanie tych mistrzów dawnego języka". Kaszubskiego ludzie uczą się naturalnie, jak „wycia wilków za oknami".
Centrum życia tej społeczności jest głęboka religijność i kościół – „grawitacyjna oś" wspólnoty. To tu zbierają się podczas ważnych chwil świętowania, na spotkania z Bogiem w świątyni wkładają najkorzystniejsze ubrania, w tym miejscu dzieją się najważniejsze wydarzenia w ich życiu: chrzest, pierwsza komunia, ślub i pogrzeb. To jest ich „duchowy dom". Tak starzy ludzie jak i młode dzieci wyobrażają sobie, że objawi się im Matka Boża, co ich zdaniem jest największym szczęściem, w domach wiszą różańce i święte obrazy, modlitwa towarzyszy im każdego dnia przy pracy, posiłku w wolnym czasie.
Bohaterami opowiadań Gail Olsheski nie są tylko ludzie, lecz też kanadyjsko-kaszubska ziemia. Jest kochana poprzez mieszkańców, bo czują, że dzięki niej „smak posiadania własnego miejsca", ale bywaczęsto nielitościwa. Niezwykle jest to widać w sytuacji dzieci. Obraz dzieciątek idących do szkoły podczas zimy budzi współczucie czytelników: „Większość drogi szły tyłem, tak aby ostry wiatr nie ciął po twarzy. A też żeby nie odmrozić palców, które później godzinami by piekły i przez połowę dnia były bez czucia. Podczas drogi zamarznięte rzęsy na ich oczach sklejały się tak, iż ledwie mogły widzieć. Pod szalami wilgoć od oddychania również zaraz ścinała się w lód, gdy w szkole ściągały chusty, były one nieelastyczne do momentu gdy nie odtajały i nie wyschły". Jeszcze bardziej bolesne są opisy ciężkiej pracy w lesie. Już dziesięcioletni chłopcy muszą podciągać ciężkie kłody drewna przeklinając swój los i marnotrawiąc dzieciństwo. Tu ziemia uczy odpowiedzialności, bez płaczu i narzekania gdyż poprzednie pokolenia miały jeszcze gorzej) i – jak żadna inna – potrafi odebrać młodość.
Dużo miejsca w dziełach Olsheski jest poświęcone kobietą. Kaszubski są twarde, mocne, przypasowane do nieprzystępnych warunków w jakich żyją. Pisarka na atrakcyjny sposób opisuje je niezwykle przy okazji weselnych tańców, zawracając uwagę najpierw na siłę ich ramion: „to były zamężne kobiety, ramiona miały solidne od noszenia dzieci, ugniatania ciasta na chleb, przygotowywania posiłków w garnkach żeliwnych i rąbania drewna, którym paliły w kuchenkach. Ich ramiona zbierały kartofle z pola, doiły krowy i robiły masło. Tymi ramionami szorowały podłogi, nosiły wiadra wody ze studni, wieszały i zdejmowały pranie z linków. To były kobiety, których potężne ramiona nigdy żeby się nie poddały na tanecznej scenie, bo większość z nich miała już urodzone pięcioro albo sześcioro dzieci i czekało na nie sporo lat ciężkiej pracy. Na weselnej scenie do tańca ich ramiona pod uwypuklonymi rękawami efektownych bluzek wydawały się miękkie i lekkie, lecz były to ramiona Kaszubek".
Dzieła Gail to nie tylko dokument z życia kanadyjskich Kaszubów w połowie XX wieku i wcześniej, ale też opowieść o wspólnocie losów i mocy tradycji, a też uniwersalna historia o bitwie człowieka z naturą, żywiołami i próbami oderwania od korzeni. A dodatkowo jest to ciekawa i atrakcyjna literatura...
Dark Majkòwsczi